JAK ZŁOWIĆ SZCZUPAKA NA SPINNING W MAJU
Każdy z nas wędkarzy spinningistów czeka na pierwszego maja. W większości wód w Polsce to właśnie od tego dnia możemy łowić szczupaki i nie wyobrażam sobie by tego dnia choć na chwilę, choć symbolicznie nie „wyskoczyć” nad wodę by spróbować złowić „zębatego”.
Często niestety i muszę się do tego szczerze przyznać moje wyniki nie były oszałamiające, by nie powiedzieć że były po prostu żadne.
W końcu zacząłem zastanawiać się dlaczego niektórzy z nas otwierają sezon pięknymi rybami, inni łowią dużo szczupaków, a ja nie. Odpowiedź okazała się bardzo prosta. Byłem zbyt mało elastyczny, zbyt uparcie trzymałem się utartych schematów i zapominałem, że wędkarz powinien być aktywny! Poniżej napiszę jakie wnioski wyciągnąłem i dlaczego teraz łatwiej jest mi złowić szczupaki w maju.
Przede wszystkim trzeba zacząć od tego, że maj majowi nie równy. Czasem pogoda sprawia, że wędkujemy z krótkim rękawem i podstawowym wyposażeniem jest krem przeciwsłoneczny a innym razem bez polaru i mocnej wiatro odpornej kurtki nie da się wyjść z domu.
W tak różnych warunkach ryby zachowują się całkowicie inaczej, przebywają często w innych miejscach, a raczej należało by powiedzieć że w innych miejscach żerują. Kiedy jest ciepło więcej brań mam na rozległych, zarośniętych blatach, w pobliżu trzcin. Wcale nie musi być tam dużo drobnicy. Mam wrażenie że w takich miejscach na początku sezonu szczupaki się „wygrzewają” a przy okazji chętnie uderzą w podaną im przynętę.
Minusem takich miejscówek jest to, że podczas flauty woda jest bardzo prześwietlona i ryby zamiast atakować często odprowadzają do samych nóg gumy czy woblery. Jeśli zatem szykuje się taka pogoda, na ryby wybieram się wcześnie rano, lub wieczorem, kiedy słońce chyli się ku zachodowi. To najlepsze godziny żerowania i poświęcam im szczególną uwagę.
Zupełnie inaczej jest gdy końcówka kwietnia była chłodna, woda jeszcze się nie nagrzała a ryby trzymają się głębszych miejsc.
No i właściwie mógłbym napisać co wtedy robię, ale… W niektórych zbiornikach głębsza woda to 3-4m, w innych zaś cztery metry to głębokość na której znajduje się szczyt podwodnej główki a szczupaki siedzą gdzieś poniżej piątego metra na spadkach.
Głębokość około trzech metrów to moja ulubiona głębokość na zbiornikach na południu Polski gdzie aktualnie mieszkam. Zazwyczaj roślinność w maju jest na tej głębokości jeszcze mało rozwinięta ale „wyjścia” na płytszą wodę są już dobrze porośnięte. Sprawia to, że trzyma się tam zarówno drobnica, jak i drapieżniki. Często też w takich właśnie miejscach łowię najgrubsze ryby.
Jeśli mam możliwość otwarcia sezonu w innym regionie Polski a pogoda w majówkę nas nie rozpieszcza staram się łowić z łodzi i najczęściej zaczynam od wspomnianych wcześniej podwodnych górek i spadów w ich pobliżu.
Bywa, że w takich miejscach można dopaść prawdziwego potwora. Jeśli łowię głębiej używam też zazwyczaj większych przynęt. Staram się by ospałej jeszcze rybie „opłacało” ruszyć się by zaatakować konkretny kąsek.
Zazwyczaj im głębiej prowadzę przynętę tym robię to wolniej. Tak jakoś mi się zawsze wydawało, że majestatycznie poprowadzona konkretna guma na dużej głębokości zawsze „dawała” i większe ryby.
Podsumowując. Warto wybrać się nad wodę pierwszego maja w poszukiwaniu szczupaków. Warto też do takiego otwarcia sezonu przygotować i to nie tylko w zakresie przynęt czy innego sprzętu. Pomyślmy gdzie szczupaki mogą żerować, jak się zachowywać. Starajmy się do zachowania ryb dostosować. Jeśli natomiast nie mamy wyników nie trzymajmy się utartych metod. Kombinujmy a to zawsze przyniesie nam sukces.